mijam przydrożne kapliczki i krzyże
na rozstajach dróg
pozostawione samym sobie modlitwy
wciąż zaskakuje krajobraz
pooranych pól i dusz z oddali
majaczą skrzydła dobrego anioła
ktoś tak nazwał młyn stojący na wzgórzu
nieopodal świętego krzysztofa kończy się droga
kostnicę wypełnia żałobny śpiew
wracam - droga jak pacierz znana na pamięć
W świetle tego pokonywania, czytając wiersz po raz drugi, zobaczyłam wszystkie rozstaje życia.
Ew - dziękuję za dobre słowo :)
tylko końcówka znów - powraca do modlitwy, a przecież sama kostnica i ten powrót świadczą o pokorze.
Nie piszę dla ocen - interesują mnie Wasze komentarze.
Wiersz pozostanie w niezmienionej formie. Pozdrawiam.