zmarli nie mieszkają za rzeką a po drugiej stronie
jeziora porośniętego sitowiem, nie trzeba przekraczać
wystarczy obejść, wydeptać ścieżkę w wysokiej trawie
jak daleko możesz się posunąć? do brzegu
miał już tak blisko, nigdy go nie odnaleziono
do trumny włożyli ulubioną zabawkę
pożądałem jej i bałem się o ślady
ta woda nie wyrzuca ciał, one stają się wodą
kiedyś wyjdzie na pole, zniknie druga strona
czy takie będzie zmartwychwstanie?, następni
zbiorą plon mieszczący się w dłoni, coś
nie podlegającego przekładom
dziś myślę o tym z dystansu, coś myśli o mnie z bliska
patrzy w tył głowy, jakby chciało dotknąć włosów
tamtych mokrych ściętych włosów
robi wrażenie, rysuje obraz za obrazem, każdy z nich wyrazisty. nie będę się rozwijać na temat doboru słów, przerzutni. etc. dawno nie miałam takiej przyjemności z czytania. piękny wiersz.
tylko po co ta interpunkcja, taka niepoprawna i nietrafiona. lepiej będzie bez niej.