moi rodzice kochali się zawsze na kredyt
więc zostałam poczęta w datkach i subwencjach
tudzież urodziłam się jako wspomożenie wiernych
żłobek przedszkole szkoła studia miałam za dotacje
a własną progeniturę spłodziłam na wsparcie in spe
kochankowie sponsorzy pracodawcy byli mi alfą i subsydium
remonty depilacje sakramenty i wyroki wyłącznie w liniach kredytowych -
męża nie mam bo nie dostałam pożyczki
za niskie dochody za wysokie opłaty)
nie potrafię wytłumaczyć
dlaczego jestem anglojęzyczna
dlaczego olałam Studium Biblijne ze Świadkami Jehowy
dlaczego nie udzielam wsparcia bezdomnym i Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy
dlaczego Tomek Lipiński powinien pójść do pulmunologa –
przecież na wszystko jest rada
wszak wszystko jest kredytem
albowiem każdy jest genem nieulepionej plasteliny
w spojrzeniach wytrawnych ślepców zajada się resztkami drewniany krzyk karnych odsetek – zawsze zostaje sterta świeżo wypranych racji brudnych ubrań i przybite do pleców krzesło
którego nie ma gdzie przesłuchać wyprasować zważyć oczernić zaszczepić przeciw ospie
którego nie można przykleić do następnego kredytu mimo iż zawsze zostaje coś więcej
które mówi ezopowym językiem paraliżu z deklaracji podatkowych rodem
że prawda leży w kredycie a tenże jest substancją esencją i egzystencją
być może z podwójnym Borisem Vianem być może z podwójnym Vernonem Sullivanem
my wyrywacze serc wykończymy wszystkich obrzydliwców naplujemy na ich groby
bo późną jesienią w Pekinie kredyty są najtańsze najpiękniejsze najwznioślejsze najtrwalsze
nie sypią piaskiem w oczy nie obiecują niczego nie zasypiają jak gruszki w popiele –
moja prywatna śmierć na kredyt zdecydowanie przerośnie koszty
uzyskania
uzyskania
Dobrze ujęty mocny i prawdziwy. Do tego odrobina humoru, podoba mi się. Myślę, iż bardzo dobrze dopracowany tekst. Pozdrawiam:)