(***)

Artymowicz anDUCH

 

 

                                                                                            użycz mi cz. 1

 

 

 

 

dziękuję wspaniała za sen – za katastrofy samochodów za szkło i papier na którym

czas jest jak poręcz – za strofy – za dźwięk maszyn – suwaki szyny i taśmy produkcyjne –

dźwięk huty, stal i błękit –

 

za pomniki i bloki do których wzlatują sikorki jak elektryczny swąd –

kałuże, nylonówki, meduzy w kałużach gdy grają –

 

przed snem, drapiemy się po plecach, drapiemy

strupy? całujemy się przez noc i zaraz po przebudzeniu, wyliczając prawdy –

 

użycz mi brzytwy dla otarcia nosa, druga, użycz mi brzytwy dla otarcia języka,

użycz mi brzytwy dla otarcia serca i obróć mnie w ducha, w kurz, w ślinę,

 

odwrotnie, opacznie, wspak, obróć mnie na łóżku, w końcu zmyślamy –

 

pod miastem jest ocean który niedługo zamarznie

moim obowiązkiem jest go przeszukać jak oczodół porzuconej czaszki,

 

pod miastem jest ocean bezimienne pastwisko, fuga i słowo,

ciągle opadający dźwięk

 

podział i opornik elektryczny swąd

głowa gwiazda którą smaga batem woźnica kat,

 

ja sam, brnąc przez błoto, odchodząc od spokoju, brnąc przez błoto,

na poranek, na ratunek, na świt

 

   

 

                                                                                     sty 2011

Artymowicz anDUCH
Artymowicz anDUCH
Wiersz · 28 stycznia 2011
anonim
  • Stonoga
    Autor jest moim odkryciem! Język wyśmienity, treść taka, że chce się więcej, że pozostaje w głowie i zastanawia. Brawo.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Artymowicz anDUCH
    Dziekuję sto-krotnie

    · Zgłoś · 13 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    świetny tekst, pozdrawiam.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Justyna D. Barańska
    "obróć mnie w ducha" - ojej, ktoś cię brzytwą potraktował, że masz Andrzeju ducha w nicku?

    no i znowu mocno, podoba mi się taka podwójna płaszczyzna i podwójny status tej rzeczywistości, bo prawda to czy jawa? i które to nazwać można jawą, a które snem? zwłaszcza, gdy do głosu dochodzą uczucia i te uczucia zaczynają malować przestrzeń tak dogłębnie, że oczodoły w końcu rozleją się tymi oceanami albo ktoś na łóżku obok trąci przez przypadek łokciem. takie to czułe, a jednocześnie rozrywające tkanki, zupełnie jakbyś grzebał w czytelniku.

    · Zgłoś · 13 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Tak można poczytać bo jest kawał dobrej roboty, Pozdrawiam

    · Zgłoś · 13 lat
  • Paweł Lewandowski
    rewelacyjnie się czyta, wspaniała rytmiczność:)

    · Zgłoś · 13 lat