na fabrycznych taśmach jadą dziewczyny,
w wąskich spodniach, w inkubatorach
rozwijają się dziewczyny z papierosem,
podobne komiksom jak kopie
Marylin Monroe
w gazetach obala się rząd
i mądrości galaktyk, ludzkich bajek
kiedy idą po zakupy brzuchate matki,
brzuchate jeszcze raz, z dobrymi biodrami
i przyzwyczajeniem do podatków,
narzekań na coraz krótsze paragony,
wyschnięte bułki i żołnierzy,
którzy przestali gwizdać
powoli zabija cię praca,
nawet czekolada robi bruzdy na sercu,
wszystkie pułapki już dawno
złapały się w uścisku, a tobie każą
obola trzymać pod językiem,
ubezpieczenia, ulotki kredytowe
przywitaj się z ostateczną kwestią,
kolorową kapsułką z milionem pęcherzyków,
mydlanych baniek odbijających się o ścianki tętnic,
przekrzywiając własne odbicia,
aż poszerzą źrenice i spłycą oddech
nawet w niekończącej się symetrii,
arabskich słupkach i algorytmach,
można się wychylić, źle wyliczyć
i wywołać arytmię sobie niepodobną
wetkniętą tylko raz
w którejś myśli osobowość