Boże Ojcze ateistów –
weź ból mój i pustelnię moją
i na drugą stronę modlitwy przeprowadź
Mesjaszu agnostyków –
zabierz zdradę i obłąkanie
i przy drodze do Emaus porzuć
Duchu Święty egzystencjalistów –
uwierz w drżenie pohańbionych i szatana nieskalanych
i zza zamkniętych okiennic wieczernika ogłoś
Trójco Przenajświętsza ślepców –
dotknij Logosu ciała i złorzeczeń skały
i wodą żywą namaść
przecież zawsze
było dość miejsca
dla osuniętych w nicość
weź ból mój i pustelnię moją
i na drugą stronę modlitwy przeprowadź"!
Nawiasen mówiąc przpomniał mi się fragment z utworu Lecha Janerki: wracać nie ma już gdzie lecz ciągle jest dokąd pójść.
Wracając do wiersza - cenię takie teksty za szczerość i prostotę przekazu.