Sztuczne gaje

kresowiak

Dwoiły się pinezki źrenic,
poszerzone krążki w małych główkach,
otoczone dziesiątką odcieni
w minorowych tęczówkach.

 

Przechodziło przeze mnie niebo,
małymi wielbłądami garbatych obłoków,
w kukułczej przestrzeni piętrzyły się wokół
stada saren wyciętych z papieru
i stwory podobne drzewom,

 

rozpinały się żagle brzuchate,
na okrętach zamkniętych w butelce,
pękatej jak małe gąsiory
ze wspomnieniem łotrów piratów
w przestrzeni sinoniebieskiej.

 

Płynąłem martwo przez światy,
zzieleniałe od glonów i pleśni,
nawet wodnik, trzciną wąsaty,
stał bez ruchu w ołtarzu kwiatów,
mchem zarosły, zastygły w boleści.

 

W mętnej wodzie boginek kształty,
wiatr rozwiewał byle podmuchem,
leśne drzewa pieśni rybałtów,
wyszumiały gdym płynął martwy
i oddały mi swego ducha.
 

kresowiak
kresowiak
Wiersz · 5 lutego 2011
anonim