Drże spowiły i zmieszany uczuciami nieba oddawany.
Pełen nicości i pogardy łkam nad wisłą rozpłakany.
Miłośc co ma ponad dwa oblicza, śle mi listy z mordobicia.
Twarz jej pięknem sie ziściła, z wschodnich mordów sie zrodziła.
By nie wiedziec że to zło, rozstrzelali całe tło.
Anioł złosci zstąpił z nieba by rozgrzeszyć me pragnienia, tworzyl ból i złe cierpienie bym odczuwał złe pragnienie.
Kazał płakać w mą poduszke, on tym czasem trzepał gruszke.
Mnie spowiły ciemne chmury, anioł wyciąga brón z kobury.
Tak sie kończy żywot zła, bo na milość leci kula twa.
http://www.wywrota.pl/db/artykuly/18255_...