Rymowany Katyń

Wiktor Kaczmarek

Drże spowiły i zmieszany uczuciami nieba oddawany.

Pełen nicości i pogardy łkam nad wisłą rozpłakany.

Miłośc co ma ponad dwa oblicza, śle mi listy z mordobicia.

Twarz jej pięknem sie ziściła, z wschodnich mordów sie zrodziła.

By nie wiedziec że to zło, rozstrzelali całe tło.

 

 

 

 

 

 

Anioł złosci zstąpił z nieba by rozgrzeszyć me pragnienia, tworzyl ból i złe cierpienie bym odczuwał złe pragnienie.

Kazał płakać w mą poduszke, on tym czasem trzepał gruszke.

Mnie spowiły ciemne chmury, anioł wyciąga brón z kobury.

Tak sie kończy żywot zła, bo na milość leci kula twa.

Wiktor Kaczmarek
Wiktor Kaczmarek
Wiersz · 12 lutego 2011
anonim