werandowe rozmyślania wysysane zza bramy gościńca
o żebraku który przyniesie dobrą nowinę:
zdelegalizowano miłość
można przestać pić!
opuszczają gębowylot w postaci aroganckich kazań
zapewnień kłamliwych jak wysoki sejm i szeroki
że ja kochać nie muszę a już tym bardziej pić
zbijam arkę z dłoni
obietnicę zwycięstwa układam na dnie
najostrożniej po rodzicielsku
na bliski czas który spadnie z półksiężycowego nieba
będzie dla intruzów straszliwym tabu
i nie przejdzie przez granicę moich najcieplejszych wspomnień
dziecięcego raju
żadne dzikie spojrzenie i szyderstwo beżowych ust
a miłość
uprawiać będę w podziemiach zamiast
kartofli na bimber
obietnicę zwycięstwa układam na dnie
najostrożniej po rodzicielsku", ciekawe, że zawsze, to co tak cholernie boli odkładamy ostrożnie na miejsce, a później mniej ostrożnie wracamy....
Podoba mi się twoja dykcja, gdyż zaczyna robić się bardzo charakterystyczna. Zazwyczaj nie mam uwag. Tym razem podobnie. Popraw literówkę i lecimy.
pozostaję sobie bez satysfakcji i zwalę na upodobanie innych stylistyk
A.
Pozdrawiam,
P.