deszcz nie pada od tylu dni ale powódź
zapowiadają sypane z balonu liściki
i megafony
styrany dziadek do orzechów
gryzie solone i podwija wąs
odtąd dawno nie byłem w błękitnym Bagdadzie
kupują papierówki tłuste matki
w szerokich sukienkach trzymają
dobre biodra i mocne nogi
czasem centa wkładają pod język
wracającym ze wschodu
a my nic nie mamy
oprócz paru książek założonych dolarami
i plakatów ciemnoskórych panów
od lat nie sprzedają błyszczących koralików
i wzorzystych dywanów
ciągle pada
Pozdrawiam, a tekst jeszcze poczytam parę razy.
to zakamuflowany deszcz, mający zmyć wszystkie dawne obrzydliwości wojenne, a stał się zimną wojną.
chociaż trochę magii ukradziono z tego tekstu, wiersz jest porządny. no to sruuuu na główną.
wiersz na +/-