Literatura

pusty (w połowie) (wiersz)

smykusmyk


Morris czyta dużo książek, opowieści o cudzym życiu.
zapamiętuje wersy, czasem całe strony i recytuje
przydrożnym kurwom podczas stosunku.

 

Alice, to ciężka praca, nie wiadomo kogo możesz
spotkać [na tej drodze] twoje włosy są zbyt piękne,
oczy zbyt smutne. Alice, poczytam Ci na dobranoc

 

dom jest przepełniony - nawet ściany ubrał w słowa.
na półkach kilka starych zdjęć, gdzieś z boku pusta klatka;
pokój pachnie starością jego babci, trutką na szczury.

 

przed domem dzieci szukają zabawy, rozrzucają ubrania;
brudzą w piasku ręce, twarze; kocie siki w kieszeniach,
drobne ziarna zacierają oczy. z wiekiem uśmiechy
przeciekają im przez palce.

 

Morris wciąż czyta, nie poznaje siebie. kupuje kilka luster.
 


dobry+ 4 głosy
1 osoba ma ten tekst w ulubionych
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
ktośka 3 marca 2011, 17:25
Fajne są te lustra złożone z niepoznającym siebie; cholera to jest w ogóle fajny tekst. Kawał czegoś dobrego,
kłaniam się autorowi
The Madeleine
The Madeleine 3 marca 2011, 19:27
Wiesz, tak jakoś - ruszył :)
Rita 3 marca 2011, 19:33
Czytam i się uśmiecham, bo dla mnie to bardzo dobry mini "scenariusz", na ciekawy film:)

Pozdrawiam.
Marzena
Marzena 4 marca 2011, 08:26
Tutaj zgadzam się z Małgosią - powiedziałabym wręcz, że to opowiedziany film.
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 4 marca 2011, 10:25
Całkowita amerykanizacja na płaszczyźnie językowej i sytuacji lirycznej z jednej strony frapuje, a z drugiej przypomina: "gdzieś to już czytałem, setki razy". Co prawda, nie zawsze w taki interesujący sposób. A wiersz jest jak najbardziej udany.
smykusmyk
smykusmyk 4 marca 2011, 11:16
ktośka: Bardzo dziękuję za miłe słowa :)

Melody: Cieszę się :)

Rita, Marzena: Jako nieskończony filmoznawca (nieskończony z racji statusu wiecznego studenta), nie mam innego wyjścia jak zgodzić się co do "scenariusza" :) Bardzo często piszę właśnie w ten sposób, dobrze się czuję w takiej stylistyce i nierzadko inspirują mnie filmy (a obejrzałam ich znacznie więcej niż przeciętny kinoman :) ). W tym akurat przypadku trochę zainspirował mnie film "Tony", który zresztą dosyć często jest zaczątkiem dla mojej twórczości. To niszowy obraz o jednym dniu z życia londyńskiego seryjnego zabójcy ( www.rottentomatoes.com/m/tony/). Kocham takie kino, mroczne, przytłaczające, minimalistyczne. Bardzo krótki, bo trwa tylko godzinę, bardzo opieszały, cichy, w pewnym sensie spokojny, a przez cały czas czuje się ogromny niepokój. Mój mężczyzna twierdzi, że uwielbiam filmy potwornie nudne (na których on w większości zasypia :), w sumie coś w tym jest. Ale ja po prostu nie lubię "prześlizgiwać" się po tym co oglądam. I takie też staram się pisać wiersze.

Marszyński: Czasem myślę, że jestem straszliwie monotematyczna. Piszę w określony sposób, mam swoją ulubioną tematykę (chociażby ta wspomniana amerykanizacja jest w moich tekstach wszechobecna). Muszę się trochę "uwszechstronnić" :)

Dzięki za czytanie.
Pozdrawiam,
P.
estel
estel 4 marca 2011, 17:53
Wiesz, usunęłabym "podczas stosunku"; kończąc na kurwach dodałabyś Morrisowi zdolność decydowania, trochę więcej przestrzeni, która przy takim zdeterminowaniu postaci mogłaby się przydać. Tym bardziej, że w tytule odnajduję nawiązanie do potocznego definiowania pesymistów, optymistów i realistów i jednak nadzieję dla Morrisa, który przez zaczytanie zatraca siebie.
Po takim wierszu zaczyna się widzieć słowa na przedmiotach, ich nazwy a nie je same. To jest przestroga dla czytających za dużo! :) Podoba się bardzo.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 7 marca 2011, 17:59
Ja tak sobie myślę, że Morris to jest takie dobre imię dla kota, słyszę je i jakoś automatycznie widzę sierściucha, ale to tak poza tekstem ;) Natomiast w tekście próbuję znaleźć jakąś regułę, która wytłumaczyłaby mi stosowanie raz wielkiej, a raz małej litery po kropce, bo to się chyba już w poprzednich wierszach pojawiło. Rozumiem jeszcze, jak ludzie rezygnują z interpunkcji i wielkimi literami tylko zaznaczają, kiedy ma nastąpić nowe zdanie. Może ktoś z czytających mi powie, bo niegrzecznym byłoby wymuszać odpowiedź na autorze.

Ładnie wychodzi z tego wiersza bowaryzm, ale przede wszystkim problem tożsamości. To nie tylko mieszanie porządków rzeczywistego i fikcyjnego, lecz również ustawienie siebie w którymś z tych porządków.
smykusmyk
smykusmyk 8 marca 2011, 11:10
Z tą interpunkcją to jakaś apokalipsa.
Poprawność językowa jest u mnie zawsze na pierwszym miejscu, a tu - w każdym wierszu właściwie - wychodzą jakieś krzaczki. Nie wiem skąd ta niekonsekwencja, wiersze piszę w taki sposób, że ich nie poprawiam. W sensie - piszę bardzo szybko, mam pomysł, który przelewam na papier, później sprawdzam całokształt i udostępniam. Wcześniej nie widziałam tych błędów. Szczególnie, że zamieszczam jeszcze na dwóch portalach i dotychczas nikt mi na to nie zwrócił uwagi :)
Znakiem tego - muszę się bardziej pilnować.

Pzdr,
P.
przysłano: 3 marca 2011 (historia)

Inne teksty autora

ławica
smykusmyk
dom lalek
smykusmyk
rozszczepienia
smykusmyk
wilk Perraulta
smykusmyk
portfolio
smykusmyk
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca