Morris czyta dużo książek, opowieści o cudzym życiu.
zapamiętuje wersy, czasem całe strony i recytuje
przydrożnym kurwom podczas stosunku.
Alice, to ciężka praca, nie wiadomo kogo możesz
spotkać [na tej drodze] twoje włosy są zbyt piękne,
oczy zbyt smutne. Alice, poczytam Ci na dobranoc
dom jest przepełniony - nawet ściany ubrał w słowa.
na półkach kilka starych zdjęć, gdzieś z boku pusta klatka;
pokój pachnie starością jego babci, trutką na szczury.
przed domem dzieci szukają zabawy, rozrzucają ubrania;
brudzą w piasku ręce, twarze; kocie siki w kieszeniach,
drobne ziarna zacierają oczy. z wiekiem uśmiechy
przeciekają im przez palce.
Morris wciąż czyta, nie poznaje siebie. kupuje kilka luster.
kłaniam się autorowi
Pozdrawiam.
Melody: Cieszę się :)
Rita, Marzena: Jako nieskończony filmoznawca (nieskończony z racji statusu wiecznego studenta), nie mam innego wyjścia jak zgodzić się co do "scenariusza" :) Bardzo często piszę właśnie w ten sposób, dobrze się czuję w takiej stylistyce i nierzadko inspirują mnie filmy (a obejrzałam ich znacznie więcej niż przeciętny kinoman :) ). W tym akurat przypadku trochę zainspirował mnie film "Tony", który zresztą dosyć często jest zaczątkiem dla mojej twórczości. To niszowy obraz o jednym dniu z życia londyńskiego seryjnego zabójcy (http://www.rottentomatoes.com/m/tony/). Kocham takie kino, mroczne, przytłaczające, minimalistyczne. Bardzo krótki, bo trwa tylko godzinę, bardzo opieszały, cichy, w pewnym sensie spokojny, a przez cały czas czuje się ogromny niepokój. Mój mężczyzna twierdzi, że uwielbiam filmy potwornie nudne (na których on w większości zasypia :), w sumie coś w tym jest. Ale ja po prostu nie lubię "prześlizgiwać" się po tym co oglądam. I takie też staram się pisać wiersze.
Marszyński: Czasem myślę, że jestem straszliwie monotematyczna. Piszę w określony sposób, mam swoją ulubioną tematykę (chociażby ta wspomniana amerykanizacja jest w moich tekstach wszechobecna). Muszę się trochę "uwszechstronnić" :)
Dzięki za czytanie.
Pozdrawiam,
P.
Po takim wierszu zaczyna się widzieć słowa na przedmiotach, ich nazwy a nie je same. To jest przestroga dla czytających za dużo! :) Podoba się bardzo.
Ładnie wychodzi z tego wiersza bowaryzm, ale przede wszystkim problem tożsamości. To nie tylko mieszanie porządków rzeczywistego i fikcyjnego, lecz również ustawienie siebie w którymś z tych porządków.
Poprawność językowa jest u mnie zawsze na pierwszym miejscu, a tu - w każdym wierszu właściwie - wychodzą jakieś krzaczki. Nie wiem skąd ta niekonsekwencja, wiersze piszę w taki sposób, że ich nie poprawiam. W sensie - piszę bardzo szybko, mam pomysł, który przelewam na papier, później sprawdzam całokształt i udostępniam. Wcześniej nie widziałam tych błędów. Szczególnie, że zamieszczam jeszcze na dwóch portalach i dotychczas nikt mi na to nie zwrócił uwagi :)
Znakiem tego - muszę się bardziej pilnować.
Pzdr,
P.