Miękko zapadam się w mrok.
Z przyciszonego radia płynie
kolejny fragment "Good night, Dżerzi".
Lubię ten cynizm, intrygę i wartkość
zawartą w języku autora, z kiepskim akcentem.
Lubię ten stan przekraczania granic
dnia w noc, kiedy reflektory jak oczy
szukają drogi w ciemności. Przypominam
sobie dzieciństwo – zabawę w grę cieni.
Za każym razem ekscytacja kolejnym odkryciem.
Po tej stronie doby jest inaczej
i wiem, że gdybym tylko zechciał
i zdobył się na pewien wysiłek,
to mógłbym całkiem dobrze się tu urządzić
- odnaleźć to, czego nie da się za dnia.
Także słucham sobie książki Głowackiego w radiu. ;)
Uprzejmie proszę ponowić próbę raz jeszcze :))
ten tekst traktuję trochę jak esej, który szuka impulsu w świecie zewnętrznym, w wydarzeniach czy dziełach, by ogarnąć dane zjawisko (nie całościowo!) na własny sposób i własne wnioski wyciągnąć.
także jak najbardziej na tak. tylko mam jeszcze jedną wątpliwość przy tym fragmencie:
"Lubię ten stan przekraczania granic
dnia w noc" - trochę mi nie współgrają granice z "w" między dniem i nocą. a gdyby tak myślnik zastosować przed dniem? bo całe to wyrażenie jest skrótem granicy, na której dzień przechodzi w noc.
Wiersz przypomina mi trochę sytuację z opowiadania "Złoty lis" Andrzejewskiego, z taką różnicą, że tam bohaterem było dziecko, które do ciemności ma nieco inne prawa niż osoba dorosła, która jest w Twoim wierszu.
Podoba się refleksyjność i dojrzały spokój tego wiersza.