Pustka
masywne myśli krążą w okuł nieistotnych kwestii,
satelity satelitów,
z dala od jakiejkolwiek kreatywności
wolno
przesuwają się domy gładko miękko
suną sztachety
nigdy wcześniej nie zauważyłem jak waniliowo
tańczy piasek w kałuży muśniętej kołem samochodu
przy przejściu dla pieszych
pastelowe chodniki
pastelowe spieszne twarze
mijają wśród rzadkich kropel deszczu
poranni ludzie
z boku
coraz głośniej budzą się neurony
nasycić się chwilą