w języku, jak i w proksemice, poza intymnością,
przed gwałtem werbalnym istnieje obszar
na wyciągnięcie dłoni. jest za wcześnie
dla ciebie. dla mnie za późno na wyznania
w międzyczasie. spostrzegam dystans.
to terytorium, w którym rządzi mowa
trawa to tylko obietnice. w związku
słów terminy są już określone.
mogę złamać tabu,
zakrzywić przestrzeń -
to proste. zdania
będą podzielone i równoległe,
jak nasze. patrz
na równoważniki: tutaj, do mnie,
drogi. jest też czas. w nim kwestia i różnica
między nami. lepiej, żeby nie istniał(a).
A "mowa trawa" otworzyła we mnie na nowo osobiste, bardzo przyjemne wspomnienia.
Bardzo udany debiut, moim skromnym zdaniem.
przed gwałtem werbalnym istnieje obszar
na wyciągnięcie dłoni"!!!
słów terminy są już określone”.
Fajne zagranie z mową trawą – użycie popularnego powiedzonka oddaje to, jak język wykorzystywany jest przez tak zwaną większość – dobrze rozumiem? Tak mnie się nasuwa.
ja nie mówię, że tekst jest zły, ale gdzieś mi się tu jednak twoje założenie minęło z tym, co powstało.
Poza tym nie jestem do końca pewna, czy zakrzywianie przestrzeni jest proste, a mowa trawa z dopowiedzianymi obietnicami to nie za dużo.
Jak dla mnie kwintesencja jest tutaj:
jest za wcześnie
dla ciebie. dla mnie za późno na wyznania
w międzyczasie
i to mi się podoba niezmiernie. Traktuję całość jako pewnego rodzaju eksperymentowanie z treścią w formie, sam to nazywasz - cyborg - ok, na takiego cyborga się zgadzam, bo można z niego powyciągać istotę różnic w czasie.