Po chmurach wina tańczą uzależnieni
Przykuci do nieczynnej rzeczywistości
Szukając zgubionej ekstazy miłosci
Pochodnie twe przeszywają wybuchające niebo
Mnie przeżuto i wypluto na bezdroża pomysłowości
Tłucząc butelczyne błagaliśmy o wolność
W twórczą noc o siły na wers
Rankiem skoczyłęm z góry i powróciłem niedaleko nieba