na zawsze zachowam spojrzenie
twoich wieczornych oczu bo jest w nich całe niebo
poprzecinane cywilizacją i czarnymi znakami niepokoju
jesteś wiecznością a ja zaledwie jednym dniem
pochylamy się w sobie utulając nasz czas
zbyt wczesny na zatracenie zbyt młody na treść
i właśnie tak powoli podajesz mi dłoń zadziwia mnie
że mieszczę w niej obie moje ja też jestem w tobie
na samym skraju pokazuję ci siebie ale się nie boję
że pogardzisz tym i wszystkim co mam kawałkiem ciała
i kawałkiem życia bo nic innego nie mogę ci dać
trwamy w chwili a jest nią świat krótki i słaby jak
wczorajszy deszcz na szerokiej szosie pozostały mi
obce drogi i nagie słowa tylko one potrafią tańczyć
przy wielkim ognisku tanich ludzkich ślepych żądz
trochę w inną stronę niż dotychczas idzie ten wiersz, chociaż wcale nie gorszą. widać, że jest bardziej tobie bliski niż czytelnikowi, mimo to dalej budujesz obrazy "wczorajszy deszcz na szerokiej szosie
obce drogi i nagie słowa tylko one potrafią tańczyć
przy wielkim ognisku" zdecydowanie najlepszy fragment bez tego, co ci pozostało
wczorajszy deszcz na szerokiej szosie pozostały mi
obce drogi i nagie słowa tylko one potrafią tańczyć
przy wielkim ognisku tanich ludzkich ślepych żądz", dziękuję, za ten moment!!!!
"przy wielkim ognisku tanich ludzkich ślepych żądz" - tylko tutaj mam zastrzeżenie, za dużo przymiotników obok siebie, stają się niepotrzebnym galopem.
zastanów się jakie słowo łączy ślepotę i taniość albo jak można by to opisać. bo w tym ostatnim wersie jest dobra myśl, tylko trzeba ją jeszcze odpowiednio przedstawić.