maraton

smykusmyk

mroźne oddechy i wietrzne poranki. podchodzisz do nas
z dystansem godnym błazna. masz teraz siebie dla
siebie - po kawałku od ucha do stopy.
dzielimy się po połowie.

 

bóg jest martwy - tak twierdzisz z częścią, która ci pozostała.
machasz białą flagą na pożegnanie
i zasypiasz w pociągu z martwą matką.

 

powrót zwiastują jaskółki. całe to robactwo
bzyczące przy uszach, a twoje poukładanie
wciąż irytuje bardziej.

 

nasze pustkowie.
nasze czyste sumienie i brudna okolica.
tulimy się w sobie jak bezdomne dzieci,
a ja
mam w brzuchu twoje imię, choć coraz bliżej
do mety mój synu.

smykusmyk
smykusmyk
Wiersz · 22 marca 2011
anonim
  • ktośka
    Fajne są te jaskółki i w ogóle wiersz sprawnie napisany, ale... Nie powala na kolana; zwłaszcza początek, treść taka zwyczajnie poprawna.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Marcin Sierszyński
    Są naprawdę gorące momenty, a puenta doprowadza do wrzenia. Chociaż nie lubię wyraźnych puent (to pewien etap rozwoju pisania i nie jest zbliżony do końcowego), nie potrafię się oprzeć urokowi tych zdań. Podobnie moment z martwą matką, tylko o parę stopni mniej - matka, pociąg, śmierć, bóg (martwy); wiemy dokąd to prowadzi. Do jałowego powtarzania znanych bon motów.

    · Zgłoś · 13 lat
  • smykusmyk
    Dzięki Szanownym za zaglądnięcie i pozostawienie śladu :)

    @Marszyński: mam pewne wątpliwości co do wydźwięku Twojej wypowiedzi :) Nie wiem, czy jest dobrze, czy źle ;)

    P.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Marcin Sierszyński
    Staram się podchodzić uczciwie do każdego tekstu, a twoje wiersze nieraz sprawiają kłopoty, bowiem ciężko postawić się w jasnej opozycji. ;)

    · Zgłoś · 13 lat
  • estel
    Czytam tu rośnięcie, a może wrastanie; na pewno niesamowitą świadomość ciała, fizycznej obecności, niewidocznej a prawie namacalnej. Dwa byty, pozornie każdy sobie.
    pociąg z martwą matką - no tu jest dosadnie do bólu, zapisanie potem robactwa i poukładania czyni tę dosadność jeszcze bardziej bolącą. Bardzo sprawny wiersz.

    · Zgłoś · 13 lat