* * *

Voyteq Hieronymus de Borkovsky

                                                                    Myślą, że znają Rzym.

                                                                     Zaufali jego dyplomatycznemu uśmiechowi. 
                                                                          Rzym ich wchłonie! Wcześniej czy później....

                                                                 arcybiskup Marcel Lefebvre
w niedzielne południe Zygmunt Krasiński
rozdaje ulotki przy wejściu do zgwałconego kościoła –
jego doskonale skrojony surdut od Armaniego pachnie najszczerszym złotem korony
a wykrochmalona jak stal koszula szeleści przestrzenią imperium gotyku 

 

chcę wszystkim powiedzieć że oto łoże ruin 
zesłało swoje anioły i cmentarnych dzierżycieli
po majestatyczny oddech miecza gibelinów 
i karolińskie berło pastoralnego światła

 

wypastowany elegancją niegdysiejszy hrabia
subtelnie muska z lekka staroświeckie bokobrody -
na wpół bluźniercza duma kąsa samobójczym żądłem najświętsze świętokradztwa
ale tu trzeba być nienagannym zawsze jak tylko dzieje się wielokropek

 

czy widzicie jak oni szemrzą między sobą do wrzasków się gotują 
wszyscy nędzni z rozczuchranymi włosy w łachmanach ze spiekłymi twarzami
zaś zawierzyć im znaczy coś w sobie zabić cokolwiek będzie cokolwiek się stanie
jako że różni prześmiewcy zdumiewają cnotę podobni owemu owadowi pladze ogrodów

 

wielebny Pankracy proboszcz parafii pod wezwaniem świętego Irydiona
sięga po telefon i dzwoni na komisariat do starego esbeka Voltaire’a –
przejęty sojusznik klasy profanum wysyła świadome prostytutki geniuszu 
po to by sławić boga i wierność z bezgranicznie nieprawdopodobną wściekłością

 

u ludzi marne słowo jest także potęgą a jego niepojęty urok zadaje glorii nadzwyczajnej goryczy
tak że miłują go nawet w okamgnienieniu przed wzięciem policzków z pokolenia na pokolenie
bo głos jego przeciągły ostry wyraźny czoło wysokie przestronne włosa na czaszce nie masz
a kiedy ramię wznosi schylają głowy by wnet paść pod błogosławieństwem wielkiego rozumu

 

w sepii natchniony magnat uśmiecha się znacząco wśród umundurowanych krzywoprzysięstw
aby bladym krokiem odstąpić promenadą czarnych cyprysów w godzinę pochlebczej zdrady –
wreszcie panowie będziecie jako bogi albowiem takaż formuła pierwszego judasza 
od Adama aż po Proudhona Marksa i Ludwika Filipa o których powiedziano że są piękni

 

Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Wiersz · 22 marca 2011
anonim
  • Justyna D. Barańska
    taaa... ciekawe czy te wyśmienite będą kiedyś poparte komentarzem, czy nadal klepane pod niemal każdym tekstem.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Justyna D. Barańska
    dlaczego ja mam wrażenie, że tu jest takie szokowanie na siłę i silenie się na innowacyjność? zgwałcony kościół, wyciągnięcie postaci historycznej, by ubrać ją w odjazdowy garniak. i potem dalej język z tą nowoczesnością stale się kłóci.

    na nie.

    · Zgłoś · 13 lat