Poświaty i cienie. Przejście

Wiktor Smol


patrzę na skrawki

które cichym szelestem spadają na parapet
układają się blisko siebie zupełnie jak ludzie
po tamtej stronie
za oknem osiem kresek wreszcie
skończyłem
patrzę na ostrze grafitu
teraz mogę skreślić co zechcę
rysuję sąd ostateczny -
inny niż u memlinga
szyba wydaje przeraźliwe dźwięki
flamastrem po cichu stawiam szubienicę

Wiktor Smol
Wiktor Smol
Wiersz · 23 marca 2011
anonim
  • jerzykujas
    Nareszcie coś naprawdę fajnego u Ciebie Wiktor;) Cieszę się z tego wiersza:)))

    · Zgłoś · 13 lat
  • estel
    Podoba mi się sposób, w jaki prezentujesz własną wizję sądu ostatecznego i jak kontrastujesz ją z dziełem mistrza. Właśnie ta beznadziejność stawiania szubienicy, pewność, że tak to się skończy, ale również umiejscowienie własnego losu we własnych rękach zaopatrzonych w przyrządy do jego kształtowania. Zamiana ołówka na flamaster mogłaby sugerować, że świat dąży do jednak mniej szarego końca, ale okazuje się, że również kolorem można postawić kropkę. To jest całkiem ciekawy obrazek - jaskrawa szubienica wśród szarości.
    Zrezygnowałabym z "beznamiętnie" na początku - entuzjazmu w wersach nie da się wyczytać nawet na siłę; i "które" brzydko wisi na wylocie. Ale poza tym jest w porządku.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Justyna D. Barańska
    Z każdej strony jakieś niebezpieczeństwa, nigdy nie wiadomo, w którym domu czai się zło. Bo przecież w życiu nie jest jak w literaturze i czarne charaktery niekoniecznie ubierają się na czarno.

    · Zgłoś · 13 lat
  • guccilittlepiggy
    bardzo dobry, dopracowany, wyważony tekst, a pointa z tych, które dają po mordzie.

    · Zgłoś · 13 lat