przystanek I: okolica
Ta okolica jest nieskończona, jak pętla czasu i słów, kiedy zostajesz w domu sam na sam z dzieckiem, albo stajesz się dzieckiem z pustego domu. sam w pustym domu z dzieckiem: popadasz w sprzeczność z ósmym przykazaniem i świat zmienia się w supeł. przywiązuję się. uczysz mnie pokonywać w sobie tę odległość.
przystanek II: wśród
Nosisz mnie nad ziemią, żebym się nie zapadł. coś się dzieje z grawitacją, bo już nie czepia się nóg ani znaczeń: nogi nie są, nogi niosą. świat przybiera postać słów nie do wymówienia, unosi głos i wyje ze szczęścia. wstyd nawet myśleć, że cię nie rozumiem, ale jak inaczej pozbyć się ciężaru jeśli nie bez słów: siedzisz na gołej ziemi, która się obraca, siedzę goły na ziemi i się z nią obracam. wokół własnej osi: wśród.
przystanek III: podwórko
I wreszcie traf, w pobliżu ląduje stacja nadawcza wschód – zachód przez podwórko. śnię stukot słów: bezsenna noc jest bezcenna, bezcenna noc jest bezsenna. chwytam się tego dźwięku jak huśtawki i bujam między mną a tobą: strukturalny przekrój przez nas obu, koniunkcja znaczeń i elizja nazw, świat zwinięty w ósemkę: dziecinny telefon z kawałka sznurka i dwóch puszek. potem już tylko cisza pustego domu, kiedy zanikasz i już nie czuję zasięgu. nie łapie cię żaden konkret.
epilog:
– Żadne słowo nie sięga w nieskończoność.
2010