Literatura

myśli majowe - zbrodnie (wiersz)

estel

Przestawcie czas.

[...] And when your heart begins to bleed

then you're dead and dead and dead indeed.

 

O wschodzie, Aleksandrze, diabeł wyrzuca ładnych chłopców
przez okno. Ruda Maj układa w dłoniach ich twarze i czeka
aż zrównają się z ziemią. Niektórych bez słowa bierze
do domu i chowa.

 

Opuchnięte żebra łagodzi woda spływająca ze ścian. Powoli
stępia ostrza przekleństw i ból wywołany smutną chęcią
zdrapania z klatki całego złota.

 

W lesie tak gęstym, że nie przepuści nawet szczura ruda
Maj przykrywa się śniegiem, a życie na czekanie zamienia
na czekanie. Zrównuje z ziemią twarze.  


wyśmienity 5 głosów
2 osoby ma ten tekst w ulubionych
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
estel
estel 28 marca 2011, 00:35
Łiiii! Właśnie się zorientowałam, że myśli skończyły dwa latka! Alleluja!
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 28 marca 2011, 10:04
A ja skończyłam 3 na wywrocie :D
Marzena
Marzena 28 marca 2011, 12:02
"Opuchnięte żebra łagodzi woda spływająca ze ścian. Powoli
stępia ostrza przekleństw"
ew
ew 29 marca 2011, 19:37
Ruda Maj jest narzędziem diabła, nie niebezpiecznym, lecz bezmyślnym, naiwnym. Dobroć lub nieświadomość przebija przez jej obraz. I nieczucie przebija, obojętności trochę, bezwolność taka.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 3 kwietnia 2011, 21:16
Ja nie wiem, czy Maj to takie do końca narzędzie diabła, jak patrze na ten tekst, to myślę sobie, że ona raczej zbiera to, co diabeł wyrzuca. Zupełnie jakby stała pod oknem i łapała ich do fartuszka ;) Bo ona to wcale nie jest diablica, tylko ma dobre serce i tak głaszcze ich przed śmiercią, że miło im się umiera, ale każdego sama z nich pod śniegiem musi odcierpieć.
Dżastin
Dżastin 6 kwietnia 2011, 14:29
A według mnie, jest w niej mnóstwo nadziei. Szamocze się z tym co niesie los, ale Ich wybiera całkiem świadomie. Z naiwnością? Chyba raczej z naiwną wiarą, że może jej to być obojętne.

Dzień za dniem mija od pierwszej stofy do ostatniej. I znowu.
Na początku nadzieja - na końcu zrezygnowanie, zawód i obojętność.
Ale przy kolejnym czytaniu znów nadzieja...

Jest strasznie prawdziwy!
przysłano: 27 marca 2011 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca