Miłość rozpisuję w anagramy wersów,
ponieważ tak tylko potrafię.
Od dawna już samotnie liczę szanse,
wpatrzony w piksele twojej fotografii,
którą pozostawisz z niezamierzoną ironią.
Zawsze wzbraniałem się kochać poetki,
bo nie daj boże pod innymi gwiazdami sypiamy.
Nie chcę już obserwować dębów pełnych liści,
gorzko smakujących kolejnym latem.
Z tęsknoty odkryłem najgłębsze dno
butelki.
Ale wiem też, w jakim pniu mnie wydrążono,
znam ocean na którym pozostaję.
We wszystkich przekazach tłoczonych jak grosze,
zawsze pozostawiam tylko jedną nutę.
Tę właśnie podzielę dla ciebie, gdy z drgań
czasu wynurzysz się promienista.
takie to prozatorskie troszkę.