dla Oksany,
bo siedziała tu cały czas
i nie przeszkadzała
ser dojrzewa na dachach, dnieje, wyrzucam i skracam
moje sitio, kości układam w pedantyczną kupkę,
krew
jak wachlarz
jak wachlarz odciągany od twarzy
obcą dłonią
magdzie śni się ogromna drabina –
na dnie można kupić widokówki
reszty nie pamięta
ja leżę jak ucho w mokrym trawniku –
podbiegnie suka
pożre
tak to się zazwyczaj kończy
po drugiej stronie
głowy
mały chłopczyk kopiąc kłębek –
rozwija ciężki horyzont
1/2 kwi 11
fajny tekst.