Na Piccadilly Circus marsz żałobny wygrywają neony - wylana
na zasłony budynków zupa jarzynowa. Świeci nieco jaśniej,
ale za to nie zgaśnie, gdy klasnę w dłonie i wstanę.
W windzie o piątej nad ranem dziewczynka sprzedaje zapałki,
a w dzień wkłada na półki iskierki w siarczanowych koszykach.
Wyśniona księżniczka smaga kucyka Pony wyśnionym kiczem.
Wieczorem Madonna zgrabnie wypełnia Nietzschem muszlę.
Osobiście przez durszlak przecedza pisklęta,
jak dziewica wepchnięta w orszak stukonny
i w zmowę, w rytm requiem na płonnym chodniku tupanego
przeze mnie. Ze złości. Tej nocy odpalam piątego papierosa
i przypalam sobie rzęsy. Biegając boso po Piccadilly Circus.
"układa na półki" - na półkach raczej