po śmierci matki pękła konstrukcja domu
sklejał milczący dotyk naszych twarzy.
niepewność tkwiła jak mgła zawieszona.
pamiętam torbę z której wyskoczył słodki szczeniak,
z wielką radośćią, w milczącym krzyku tuliłem zwierzę
kiedy zadzwonił telefon powiedziałeś z powagą,
musimy podjąć decyzję, zmiana to część życia
mówiłeś pakując walizki.
właśnie wtedy rozsypało się moje dzieciństwo.
pod powieką w szkle ukryłem ból,
jak Kay zmroziłem serce.
wyblakłe zdjęcie rozdarte na pół,
bez grzechu pokrył kurz.
Ja tu widzę opis, ale nie czuję emocji - pewnie zaraz od kogoś mi się za to dostanie, ale jeśli jakieś emocje są tu wywołane to tematem, a nie przez tekst. I nad tym myślę, że trzeba popracować.
Ten tytuł miałam w wierszu pod nickiem Waris. w pździerniku 2010 r.