kim jesteś ty idący naprzeciw ulicą
nie wiem co niesiesz w walizce
nie wiem kim są ludzie po tamtej stronie
dlaczego pięści zaciśnięte w kamienie
może zechcą mnie przywitać
a może zażądają czegoś by potem zabić
milczeniem
nie wiem kim jesteś człowieku
z marmurem zastygłym na twarzy - uśmiechnij się
Dziekuje
"- uśmiechnij się bym mógł przestać się bać" - się dwukrotnie też nie sprzyja w odbiorze. Przemyślałbym ten ostatni wers.
Kłaniam się.
Wzajemnie.
"może zechcą mnie przywitać dobrym podzielić słowem" - ten wers nie gra z poprzednim; w domyśle ludzie zechcą przywitać i dobrym podzielić słowem, a wyszło, że kamienie lub pięści. Ten wers zakończyłbym na "może zechcą mnie przywitać", bo witanie to już dzielenie się dobrym słowem
"bez tego strach gości w mym sercu" - to już kompletny niewypał. Musi być? Może po prostu lepiej zakończyć na apelu o uśmiech :)
Sam musisz ocenić, czy argument trafia do Ciebie, czy raczej jestem w błędzie. To Twój wiersz i dbaj o niego. Piszesz o sprawach prostych, ale ważnych i to mi się podoba. Zatrzymujesz. Co zrobić, gdy inni nie komentują albo wpadają, by skrytykować bez wskazówek, co jest nie tak?
Rób swoje.