po drugiej stronie ulicy rośnie drzewo prosto na chodniku
na nim sroki budowały gniazdo przez okrągły tydzień
zamieszkały wczoraj w swym domku bez dachu
na samym czubku prawie
wlatują i wylatują na zmianę
patrzę na ich lokum misternie utkane
i zazdroszczę bo jest czego -
zbudować dom i go utrzymać mimo wichrów
to sztuka prawdziwa
otwieram album i wertuję kartę za kartą
dwa domy rozebrane na amen na trzeci zabrakło -
czego?
Ukłony.
Ty, Wiktor, rób swoje. Idziesz dobrą drogą, a POEZJA się stanie, nawet jeśli jeszcze daleko.