nadużywając wszelkich możliwości
spotkania ciebie – wybieram się do zoo
obserwuję kopulujące małpy
z zachwytem doglądam
robiące to gady
zerkam na delikatne węże
które wiją się wokół
szamotającej się myszy
opowiem też o sennych ptasznikach
dlaczego najlepsze pomysły
przychodzą zawsze za późno
hipopotamica przyjmuje muchy
wciągające jest życie mrówkojada
(powiedziałaś – jeszcze jedno zwierzę
– i odchodzę –
tymczasem piszę ten wiersz
na niezapłaconym mandacie – dłonią
do której przyssał się komar)
(jeszcze jedna metafora krwi
– i odchodzę)
a krew cieknie po odbycie zebry
pół-przytomna słonica pociera się trąbą
przy sensualnym jeżu
skoro miałaś rację że psy morskie
to foki – muszą tam być i morskie suki
moje życie może być mniej podniecające niż życie nosorożca
– z drugiej strony jest moje – tak jak życie
łykającego pelikana
a płonące z podniecenia
żółte żyrafy?
sztywne jak pałka policjanta
języki papug?
Hey Ty
znów nie spałem
siedzę od rana
pijąc i pijąc
krztusząc się
przeklinając
staram się
czuję
ale krzyczę
odpisz na
ten adres
Kogo obchodzi rys psychologiczny autora? Bez urazy, nie wiem tylko, jakie to ma znaczenie. Mnie bardziej interesuje tekst. Przedziwnie to jest napisane i raczej nie trafia w moją wrażliwość, choć rzeczywiście przy odbycie zebry trudno powstrzymać się od uśmiechu.
ale uśmiałem się przy odbycie
ja się zastanawiam jeszcze nad pogrubieniami, szukam w tym jakiegoś sensu, ale zaczynam podejrzewać, że to tylko tak na chybił trafił, żeby urozmaicić czy żeby ładnie wyglądało.
Bawmy się!
and