postałem rok pod oknem słonecznym
deszczowym liśćmi mokrymi farbowanym
dziejowe dialogi pań moherowych i nawoływania
brudnych ulicznych dzieci tuszowały moją milczącą
serenadę bez nut nawleczoną na usta
grosze mi rzucali pod nogi jak ryż poślubny
a ty w welonie z paproci patrzyłaś przez szybę
skrzywiona kiedy słońce paliło źrenice
spływająca po szkle ze słotą posierpniową
pokryta srebrnym tatuażem gdy luty kwiatowe witraże składał
otworzyłaś drzwi bez powitania
bo czułaś mnie już w środku
lata za krótkiego jesieni wszystkich świętych
i nie świętych myśli wiosny
warto było miłość odstać na cienkim lodzie
warto było miłość odstać na cienkim lodzie"
Tobie się udało , wystałeś co chciałeś, czyli cierpliwość popłaca:)
Pozdrawiam