nie ma miejsc
ona idzie do łazienki
wychodzi
na łaźni kaźń idzie
prowadzą ją pisma dla kobiet
w nieznany świat higieny wyrusza
wychodzi
odchodzi
poszła
ja ze swej strony zostaję
nie widząc żadnych bakterii
unoszę się lekko i drżę
wypełniony
tą niestosowną przestrzenią
między młotem żądzy
a kowadłem serca
wreszcie
zbliżają się
kroki w korytarzu
wreszcie
powoli otwierają się drzwi
i wtedy wreszcie
ona
ona
nie wchodzi
-
zamiast
przychodzi pan bóg
głaszcze po głowie
mówi coś
mówi
nie ma miejsc
w nieznany świat higieny wyrusza" - haha i jak się przy tym nie uśmiechnąć?
"ja ze swej strony zostaję" - takie sformułowania bardzo przypominają mi Masłowską
Motywy jak motywy, ale tak szafujesz napięciem, że z tego niezła humoreska wyszła i mam wrażenie, że mój nastrój został poprawiony i że to będzie jednak miły wieczór. Tylko z drugiej strony to się nie ma co śmiać, kiedy oczekiwanie zostaje nagrodzone co najwyżej głaskaniem po głowie, nie czarujmy się, to fiasko. I myślę sobie, że tak może wyglądać droga do nieba, możemy się tu starać i starać, a na końcu drogi okaże się, że wszystkie najlepsze apartamenty zajęty, a po przejrzeniu księgi hotelowej, że tak naprawdę to już w ogóle nie ma miejsca.
Bardzo polubiłam ten tekst.