krecia robota
zapadłem się pod ziemię nocą,
krecim powietrzem oddycham teraz,
brudny chleb jadam, gazety przez spawacza
okulary wieczorami czytam,
nie zażywam ruchu zbyt wiele, ten,
nieżyciowy zresztą, kawałek inną
mi daje robotę; siedzę i kręcę
korbką niszczarki do rzeczywistości
Pierwsza rzecz, która się tu narzuca: składnia. Szyk wyrazów i ich kombinacja jest taka, jakby wiersz miał być nachalnie rymowany... nie jest rymowany w ogóle, wobec czego pozostaje dziura,w którą wpada cała niewykorzystana przestrzeń tekstu. Inwersja jest tym, co sprawia wierszowi największy kłopot. Przez te wszystkie naruszenia szyku język wydaje się niezwykle siłowy - a po co? Do podrasowania. W tej wersji na "nie".