z wygnania

Magda


czasem jesteś apokalipsą
pustym domem kiedy wracam i zimną zupą z lodówki
twoje-moje ciało straciłam parę miesięcy temu
dokarmiałam się swobodnie by dać mu zapomnieć o wykochanych kształtach
nie zdobyłam się jeszcze na operację plastyczną
kosztowne jest bowiem usunięcie cię od czoła do podbródka
z oczu z ust z przegrody nosowej
musiałabym też zmienić pępek

 

czasem jesteś wiosną
pachniesz jak pachniałeś i mam cię w słońcu
znów się spalamy wspólnym oddechem
zbyt długo zbyt mocno wnikając w dno czaszki

 

potem nadchodzi pora jesieni  
czekam na ciebie z ciepłą herbatą
kroję chleb i widzę nas przy stole
pachnie świeże drewno i rozpalasz ogień
ale naprawdę jesteś w dalekiej podróży
a ja wiernie czekam na ciebie jak pies z kulawą nogą

 

 

nie wracasz do mnie

 

 

potem już kostnieją mi dłonie
w moim mieszkaniu jest burza
przy biurku pada śnieg i mam tylko jasną żarówkę
pod kopułą złości i tęsknoty
wynoszę śmieci co ranek
i wracam z powrotem

 

w niedziele zwykle zmuszam się na spowiedź
wychodzę z siebie patrzę na to z boku
i tak wiem że kolejny armagedon przyjdzie jakoś koło wtorku
z nocy na środę rozkwitną nasturcje
a w piątek będę już tylko suchym liściem


i kiedy rozsypę się całkiem

kto mnie sprzątnie z podłogi?

Magda
Magda
Wiersz · 8 maja 2011
anonim
  • Ce.
    ja Cię zgarnę z podłogi

    · Zgłoś · 13 lat
  • sin∞ger
    to chyba Twój najlepszy tekst, więc jak zwykle - JARAM SIĘ.

    · Zgłoś · 13 lat
  • born
    trochę tu jak w hollywoodzkim filmie - wszystko jest powiedziane

    · Zgłoś · 13 lat
  • Alex Reed
    bardzo obrazowo, cholernie mi się podoba. a do tego pod koniec zaczyna doskonale brzmieć, jakby słowa same układały się na języku.

    jedyne, co mi zgrzyta, to zapis puenty. to trochę nachalne, jak się ją zapisuje w takim oderwaniu od pozostałych strof - zwłaszcza, gdy są one takiej długości.

    · Zgłoś · 13 lat
  • ew
    Uczta w czytaniu i za nią dzięki. Jest wielki krzyk i wielki wyrzut, i jest coś w tym wierszu co szarpie i drapie, coś co sprawia, że wzrastają emocje w miarę czytania. Tylko ta pointa mi trzeszczy, a raczej pytanie w niej, które spłyca przekaz odbierając mu moc.

    · Zgłoś · 13 lat
  • estel
    Najwyraźniej peelka spowiada się nie tylko w niedziele, bo w wierszu robi dotkliwy rachunek na uczuciach. Piszesz przejmująco, z niesamowitym smutkiem i nostalgią w wersach, przekazujesz czytelnikowi tę samotność i strach, że jak już się całkiem peelka z tego nieszczęścia posypie, bo jeszcze się trzyma, to nie będzie nikogo.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Jarosław Klebaniuk
    Pierwsze trzy strofki dobrze zapowiadają. Pies z kulawą nogą wybija jednak z rytmu, spłaszcza, odpoetycznia. Wyróżnienie "nie wracasz do mnie" jest udane i bardzo mocne. "Kopuła złości i tęsknoty" to mielizna; metafory dopełnieniowe w ogóle są śliskie - raczej bym ich unikał. Ostatnie dwa wersy nadmiernie efekciarskie. Coś bardziej wieloznacznego przysłużyłoby się temu wierszowi bardziej niż takie mazgajstwo.

    Ogólnie rzecz biorąc - wiersz podoba mi się. Tkliwa poetyka jest nieodparta, pomimo słabszych momentów.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Jarosław Klebaniuk
    Aha, i powinno być "zmuszam się do spowiedzi", nie "na spowiedź".

    · Zgłoś · 13 lat
  • Marzena P.S.
    Ciekawe, to usuwanie się, z siebie - cenna lekcja!

    · Zgłoś · 13 lat