jestem kamykiem leżącym na brzegu
drżę kiedy się schylasz
odejdź czekam na odpływ
moim pragnieniem jest głębia
(micze)
jestem kamykiem leżącym na brzegu
drżę kiedy się schylasz
odejdź czekam na odpływ
moim pragnieniem jest głębia
(micze)
Przemyśl to.
estel - to wcale nie było takie : " ot - napisanie " Tobie się tak wydaje, ponieważ nie wiesz o czym myślałam: " nie jestem przekonana " tu masz rację. Każda myśl i zapis ma jakiś sens, i jest ukryta
w autorze.
Tak, drży z obawy, ale nie z tej obawy, z której powinien. Głębia jest w tym tekście statyczna, nie czuć z niej tej wijącej rzeki, która ma możliwość opuszczenia swego koryta albo kompletnego zwężenia. Ta głębia jest tu jak sam kamyk, leży i nic poza tym. Więc nadzieje powinny być związane z osobą dynamiczną, z tym, który chce dźwignąć, może to być kochanek, który chce uwieźć, kamykiem kobieta, która nie chce pustych relacji łóżkowych, a coś więcej (stąd głębia). Tu powinna właśnie wejść obawa uprowadzenia, porzucenia i wszystkiego, co oddala od głębi. Kamyk mówi, idź sobie i wpatruje się w tę głębię, ale ona nadal statyczna jest.
To w sumie teraz jestem na małe tak.