dla U.
Wreszcie się przejaśnia na mapie miejskich snów
przechodni dzień mija noc jakby się przeciągał
w tych stronach moja głowa opuszcza siódme niebo smutku
i wiedzie mnie na spotkanie z szorstką fakturą podłogi
tutaj gubię trop i wałęsam się z jej bezdomnością
w oczach rozmigotany neon ocean w środku miasta
wyłania się niebo zwala mnie z nóg jego bliskość
nie ma ścian ani korytarzy wokół jest jasno jakby w niej
kiedy się schyla by mnie obudzić skroploną gwiazdą
zawieszona między nocami i dniami ulicznica z zaułku
wstaje świt na miękkich nogach nielegalny jak chmura
bez deszczu podchodzi bliżej i śni jawę ulewę słońc
jest jasno jakby dzień się nigdy nie kończył - jakbym
niezagubiony wracał codziennie pod ten sam adres
2009'