Ostatnie zielone pióro

Scarecrane

Tego dnia usiadłaś mi na ramieniu
i pytałaś skrzekliwie dlaczego nie jestem zimną rybą.
Sięgnęłaś szponami po moją dłoń
a białe łzy umierającego świata wplątały ci się we włosy.
I miałaś na imię źdźbło trawy,
podmuch wiatru,
mój ciągle żywy naskórek,
moja prywatna-publiczna katastrofa.
Kiedy zatrzepotałaś skrzydłami
zostałem zasadzony między nierównymi kośćmi bruku.
Podobno martwe drzewa nie rosną. 

Scarecrane
Scarecrane
Wiersz · 27 maja 2011
anonim
  • Dżastin
    Podoba mi się :) Jest taki lekki... Bardzo fajnie się czyta.

    "moja prywatna-publiczna katastrofa" ten wers mnie troszkę wytrąca z klimatu.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Justyna D. Barańska
    Dla mnie przeciętnie, ale gdzieniegdzie widzę ciekawe obrazy i one prowadzą mnie ku dobrym, spokojnym myślom. Z tego miasta tylko śmierć wyjdzie i najsilniejsze osobniki, które brukiem się karmią.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Scarecrane
    Dziękuje za komentarze. Szczególnie Justynie bo podsunęła mi ciekawy pomysł:)

    · Zgłoś · 13 lat