tacie
wiesz, kiedy tu przychodzę, stanie przeradza się
we wrastający warstwami ból. mogłoby nawet
nie postawić paru kroków do przodu. i tak
warto by było spojrzeć jeszcze raz na krew, która wyciekała
w miejscu po wkłuciu – centralnym punkcie twojej ręki. na zdjęcia
chłopca, który nosił niebieski sweterek, a teraz ogląda siebie
i wspomina najukochańszą łysinę na świecie oraz mamę, która tonąc w glinie,
pozbyła się najukochańszych szpilek.
teraz noszę ci czasem kwiaty sztuczne
jak całe to życie. mogę jeszcze także wyrwać mlecz
i dopilnować, żeby nikt mi ciebie nie odebrał.
Nowoczesne podejście do trenu? Mam takie wrażenie. Tym silniejsze, im bardziej jestem pewna, że wiersz znacznie lepiej obroniłby się w cyklu (np. na zasadzie klasycznego układu trenów jak u Kochanowskiego i - ostatnio - Beaty Klary.
Nie znam wcześniejszych pana tekstów, więc nie wiem, jakich tekstów ma pan za dużo. Mogę jedynie powiedzieć, że ten to troszkę za mało. Jakby nie ''wylał'' pan z siebie wszystkiego, co siedzi w środku i przeszkadza żyć. Jednakże wyobrażam sobie, że temat nie był łatwy.
''warto by było spojrzeć jeszcze raz na krew, która wyciekała
w miejscu po wkłuciu – centralnym punkcie twojej ręki. na zdjęcia'' - nie wiem, może jestem językową purystką, ale czytam sobie ''było by''. Poza tym centralny punkt wydaje się nadsłowiem. Ktoś nieuważny mógłby nawet uznać, że zdjęcia były na centralnym punkcie ręki.
''teraz ogląda siebie
i wspomina najukochańszą łysinę na świecie, a mama, tonąc w glinie,
pozbyła się najukochańszych szpilek.
teraz noszę ci czasem kwiaty(...)'' - możliwe, że się mylę, ale Autor chyba się pogubił. Proszę popatrzeć na czasy w zdaniach 1 i 2 i 3. Poza tym raz podmiot mówi o sobie w pierwszej osobie, a raz w trzeciej. Hmmm...
''kwiaty sztuczne
jak całe to życie. mogę jeszcze także wyrwać mlecz
i dopilnować, żeby nikt mi ciebie nie odebrał.'' - życie sztuczne jak kwiaty zahacza o kicz nie tylko w znaczeniu metaforycznym, ale nie ma tragedii. Czyta się. ''Także'' spokojnie można usunąć. Nie wnosi niczego ważnego w warstwie brzmieniowej. Można, ale nie trzeba.
Proszę mi wybaczyć ''patroszenie'' wiersza.
z sympatią,
Justyna D. Barańska.
co do uwag szczegółowych:
- do pierwszej się nie zastosuję, bo to by oznaczało, że mam czytelnika za idiotę, a to, że nie będzie uważał, to już chyba nie moja sprawa;
- druga jest całkowicie słuszna, bo to się strasznie gryzie w tym miejscu, pomyślę nad tym;
- do trzeciej tez się nie zastosuję, bo myślę, że ma tu wszystko swoje miejsce.
Na dniach opublikuję kolejny i przemyślę uwagę numer dwa.
A za tę ciężką pracę, która rzadko mi się przydarza na portalach, dziękuję serdecznie.
Ce. - wszystko musi być i ma tu swoje jasno określone miejsce. Tako rzecze (myśli?) autor. szczególnie to zaczynanie od wiesz, ponieważ kocham pisać w formie monologu. Za poczytność dziękuję.
A do reszty - nie bójcie się tego tekstu, jest tak samo osobisty, jak każdy inny, nie mniej, nie więcej.
Całkowicie mnie pan zaskoczył. Starałam się po prostu poddać tekst wstępnej analizie, nie sądziłam, że będzie Pan próbował uwzględniać moje uwagi, zmieniając treść.
Ale dlaczego za idiotę? Ach, nieważne.
Wie pan, faktów związanych ze śmiercią zawsze jest sporo. Klary to dosyć dobrze udowodniła.
Zatem pozostaje mi czekać na Pana kolejny tekst z tego cyklu.
Pan mi dziękuję za swoją pracę? Noe rozumiem. Ech, poeci, kto za Wami nadąży! :)
Życzę Panu przyjemnych snów.
JDB
i ja wiem, za co dziękuję, naprawdę mało komu chce się usiąść i tak rozebrać czyiś tekst. :)
również życzę miłej nocy.