...

Alek

uginamy się pod słowem
jak dotykiem
myślą głaszczącą skórę
tu i tam

 

twoje ciało moje ciało
nasze miejsca się szukają
strumień który koi
który zapala i gasi
w dreszczach rozkoszy
i westchnieniach

 

raz ja mówię
raz ty
a dzikie gęsi na niebie
nad naszym tańczą domem

 

wyciągamy ręce
do siebie
nad klawiaturą
chcemy dotknąć
nic więcej

 

nie patrzymy sobie w oczy
nie słyszymy naszych westchnień
gdy gwiazdy lecą jedna za drugą

 

chociaż drżymy na myśl o sobie
a wiatr przenosi nasze pieszczoty
i miłość w słowach
zielonych listkach
które budują tunel

 

chociaż jesteśmy blisko
jak tylko to możliwe

 

po obu stronach drogi
dwa drzewa
 

Alek
Alek
Wiersz · 9 czerwca 2011
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    nie jestem przekonany, za dużo westchnień i jakiejś wzniosłości, która miłości częściej szkodzi, niż pomaga.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Justyna D. Barańska
    Są tu momenty dobre, gdy wkraczasz na pole wyobraźni zostawiając za sobą niepotrzebne abstrakcje i wszelkie westchnienia. Jednakże w dużej mierze pozostajemy na poziomie słów, te przewijające ciała - nawet nie czuć od nich ciepła, żadne włoski na rękach się nie poruszają, są jak martwy rekwizyt.

    Puszczam ten tekst trochę w ramach powitania i kredytu zaufania - niech następne będą lepsze.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Alek
    Dziękuję za kredyt zaufania, bo to nigdy nie wiadomo, jakie wiersze będą następne. Niestety nie wiem też, o jakie abstrakcje chodzi. Dla mnie miłość jest motorem życia i może dlatego wyszło wzniośle. A od ciała nie czuć ciepła, włoski na rękach się nie poruszają, jeśli kochasz przez internet, a o takiej miłości mowa w tym wierszu. Pozdrawiam.

    · Zgłoś · 13 lat