Pieśń Poduszki

Wiktor Kaczmarek

Scena rozjaśniła się, lekkim głosem zapowiedziano... : 

                Opowiem wam o utracie Boga i żywej miłości...

 

        Wbity na pal melancholii, targany przez stygmaty i krzyże w lustrze - przejąłęm smutek przez łzy agonii, która ukryła mnie w swoim łonie.

                Wodą poezji skłoniłęm się do śmierci, życzliwie śpiewałęm pieśń poduszki. Posłaniec opętania skuł w łańcuchy wiekuiste nagiego anioła, co trawą z przed bram niebios chronił przed stosem.

               Król co własnie we śnie mnie odwiedza i kochanka ze zdjęcia prawde objawili i razem ze strachem przepadli tajemnie. Poduszka pachnie żywą tęczą, a my słabi krzyżujemy miłość i wolność palimy na stosach.

               Sen co srebrem winien płynąć, utonął jak koszmar w dziecka delikatnej wyobraźni, złożył się w kłębek i rwie sie do lotu...

 

Kurtyna opadła, świece gasną, ostatnie oklaski cichną w audytorium.

Silnie przeżywam czy spektakl był wystarczająco wizyjny, by było można skłonić sie przed śmiercią?

Wiktor Kaczmarek
Wiktor Kaczmarek
Wiersz · 16 czerwca 2011
anonim
  • Ce.
    bez trzykropka i dwóch znaków zapytania na końcu

    · Zgłoś · 13 lat
  • Dominika Ciechanowicz
    Literówki czynisz! Popatrz: "skłoniłęm", "śpiewałęm".

    Jak na tak krótki tekst, zdecydowanie za dużo tu wyeksploatowanych figur: stygmaty, krzyże, łzy agonii.

    Zastanawia mnie również, dlaczego wrzuciłeś to jako wiersz.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Justyna D. Barańska
    Niechlujnie - to po pierwsze. Inna sprawa, że używasz wielkich słów, ale je trzeba czymś wypełniać, żeby nie stały się tylko nadmuchanymi balonikami, które wędrują bez celu, aż w końcu pękają.

    · Zgłoś · 13 lat