*”Let’s make the best of the situation
Before I finally go insane”.
(“Layla” Eric Clapton)
no ja wiem wiem wieeeeesz że o fajne łóżko i
ten tarot to takie kiczowate jak koty które
miałam ale wieeeeeeeeesz jestem Lajla a Ty
lubię być mam dwadzieścia cztery lata mogę ci-po-
-kazać dowód (poprawia bandanę nad
wytatuowaną trzecim okiem lewą
brwią w pocie czoła tyka ciągle głową próbuję
słuchać chociaż brodawki wylewały się lipcem
spod za ciasnej koszulki) no wieeesz
jak mieszkałam w Szczelcach Opolskych
to byłam pierwszy raz u siebie miałam
dom i śpiwór i płaciłam sama z tarota chociaż
czasem się wieeeesz go boję i tam szłam do
chłopaków spod celi pomachać pobyć wieesz
(poprawia bandanę poprawia za krótką
spódnicę spod prawego dużego uda po oczach bije
wytatuowany zygzak lub smok mam problem
z widzeniem kolorów bo obraz rozcierają jej
rozchylenia) a Bolo wieeesz ten mój mnie znów
wyrzucił wieeeesz on był takim moim pierszym
tak jak ty teraz pierszy raz widziany i była miłość
to było siedem lat ale mnie bił i gwałcił wieeesz zrobić
laskę to dla mnie nie problem a ty chyba wieeesz
ty chyba dawno nie miałeś kobiety ale nie możemy
wieesz się kochać bo wieeesz mam taką tą chorobę
nie chcę zarażać pościel nie przeniesie nie bój się
no ale wieeesz ja mieszkałam i w piwnicach i w tych
Szczelcach (nie moggę patrzeć na uda brodawek) ja chcę
żyć z tarota wieeesz i różnie i ładnie ze mną spali i czasem
chleb trzeba było za co-laskaa to nie problem wieesz życie a ty
to chociaż słuchasz jak ksiondz wieeesz no i on mnie wyrzucił
z chaty on jest starszy dużo no siedział no zna życie i jak się napierdoli to
się nie pierdoli wieesz i umie bić ja przepraszam że klnę (o-żesz-kurwa-zga-
-ście światło z tych jej sińców bo zacznę szukać pióra
w kroku że tak powiem nim klapton) aaaale wieesz laska to
żaden problem skoro tak słuchasz masz może kanapkę mogę
u ciebie przekimać kiedyś jakby co gdyby że zadzwonię prawda
masz ciepłą wodę wieeeesz (kurwa mać gdzie jest właściwie ten
pytajnik) jak miałam ten kąt w Szczelcach miałam tam koty no
prądu w pokoju nie było i nie chciałam no w kuchni było ale
w pokoju świece booo lubię gadać z ogniem (jakie ona ma
ma delikatne dłonie jakie chwytne usta) wieesz ja wczoraj miałam
szminkę dzisiaj wieesz ale wrócę do tych Szczelc (kurwa mać czy
akurat teraz musiała smakować ciiiiiszęęę ogłuchnę zaraz oślepnę
wykrzyknikiem w spodniach) wieeeesz
ja nie mogę się kochać ale jak wrócę
wyzdrowieję to gdyby coś
zadzwonię dobrzeeee jak coś to
chyba dasz łóżko ja zapłacę za kąt
aha a wieesz a masz ( dłonie już w
portfelu z napisem szukają gubię litery
oddycham zwisem opluty) dwadzieścia
groszy (szukam dygotam mam dwa
złote) o jak dobrze mogę resztę ci dać
jak chceeesz aha nie no to baj (po
policzku muska trzecie oko brwią)
fajnie się z tobą gada
prawie jak z ksiendzem
aha i wieeeesz nie martw się
masz fajne łóżko i nie będę
wieesz mówić o tym mnie też
nie zależy na rozgłosie wieesz baj
kiedyś dasz mi jakby cooo
poczytać wiersze taaaak
(kręciła dupą po schodach by
obraz skończyć przewidywalnie
bez znaków przestankowych
LaylaImbeggingdarlingplease)
(a-co-jeśli-wróci-za)
To w sumie bardzo smutna historia...
Nie wiem, czy ów człek by się cieszył z utrwalenia jego zwierzenia... ale nazwiska nie ma więc ... poza tym dawno go nie widziałem....
i ... tak, miałem zamiar użyć właściwszego "na", myślałem o czasowniku... ale aż tak rękopisu nie chciałem zmieniać...zresztą... ;-/
po prostu ... zostawiam w takim brzmieniu. byłoby zbyt już... zbyt... i nie wiem na ile biłoby prawdą... po oku i uchu...