matce trzeba pomagać nawet
nawet gdy chęć nie jest pierwszą ranną myślą
czemu nie jest
to już rzecz moja boża i matczyna
pomagać trzeba a już ciepło pomyśleć
raz na dzień obowiązkowo należy
to na dzień dobry
na przywitanie
bo dotyk życia opowiada o czymś innym
że nie
bo nie trzeba nic oprócz tego co wlewa do ucha instynkt
boleśnie lub mniej piętnuje
a może instynkt nadranną jest literówką
w niedzielnym tekście czubówny
może
nie mogę do syta nabrać powietrza
a jednak kocham
życie
z bezdechem
morały
okopały się w bajkach
tamtych
w tych dawno dzieciom nie czytanych
;-)
"a może instynkt nadranną jest literówką
w niedzielnym tekście czubówny
może"- wiesz co za to pytanie/ wątpliwośc to mam ci ochotę dać kopa z zazdrości... ;-)
wiesz co 'pierwsze 6 wersów czytam i jak spokojne wyznanie zasady etycznej po prostu i ... wymuszonym głosem (ranną myśl czytam nie tylko porą dnia ale i raną)
potem mi na dzień dobry zmieniasz ton
banalnym 'dotyk życia" (aż się chce wyć o inne, ale potem ta przekora ma sens)
ale zaraz wiedziesz do przejścia z wyczuwalnym "że nie
bo nie" niby osobnym jak ton Twojego komentarza powyżej;-) (sorry), ale połączonym z
"nie trzeba nic oprócz tego co wlewa do ucha instynkt"- to jest kolejny kop zazdroznego;-) (pytałeś u mnie o schody i d... w innym kontekście no to masz...;-)
boleśnie lub mniej piętnuje- cóż tu dodać niby oczywistość/ nie tylko w kontekście kopniaków zazdrosnego o sformułowania...
potem to co już na wstępie wspomniałem...
to chyba podstawa wiersza... nadranna (pora dnia/rana?) literówka... widzenie i kapryszenie o układ słów wersów przewidywalne, no ale czubówną zabijasz kaprysy (że się powtórzę)
"nie mogę do syta nabrać powietrza
a jednak kocham
życie
z bezdechem"- pierwszą zauważam w tekście czubównę i zrozumiały jest brak sytości w powietrzu, jakaś kwaśna mina czytającego bo po fajnym fragmencie drugi jakiś, nie słabszy ale ... no ... nie wie czy wydymać wargi i z jakiego powodu... ale zakodowanie miłości do "życia z bezdechem" (jak każdy facet) następuje w głowie, zostaje... i po drugim, trzecim czytaniu zauważa się żę to dobry męski fragment... przemyślany... spójny z tekstem w całości i autonomiczny. tu głowa wraca do tytułu i pan który był dzieckiem miesza bunt czas rany wyrzut jakąś wymuszoną i szczerą zgodę na koktajl banału z wyrafinowaniem bez znaków przestankowych zmiennym oddechem wersyfikacji zaskakując nieregularnością... Też jak każdy facet lubię/kocham bezdech w życiu ... w wierszu jeśli mam koktajle jak powyżej zostaję usiłuję ... i już wiem że lubię bo wżyłem się w to
nie ma znaków przestankowych są zawieszenia sceniczne zamilczenia cedzenie kolejnymi w związku z całością i autonomicznymi zarazem maxymami
morałami... myślę sobie że aha zlepek aforyzowania w temacie luźno zlepionych ale
"morały
okopały się w bajkach
tamtych
w tych dawno dzieciom nie czytanych"- czytam jako po prostu również ostrzeżenie przed prawieniem morałów peelowi
-----------------------------------------
pozwoliłem sobie na inne czytanie bo ... jako syn-pan-dziecko nie mogę nie czuć wspólnoty myśli z peelem... a że szukać igły w stogu siana się chce więc szukając szpil do wbicia znalazłem potwierdzenie dla męskiej formy tej melodii
---------------------------------
Ten wiersz ma jaja nawet w swych wyrażonych ludzkich wątpliwościach...
-------------------------------
Jeden z najciekawszych wierszy jakie w kontekście relacji syn-matka czytałem.
Poezja rzecz jasna się tu widzi;-) i człowiek w...
Pozdrawiam;-) ArS
"nie mogę do syta nabrać powietrza
a jednak kocham
życie
z bezdechem"
Dawno na Wywrocie nie czytałam tak dobrego wiersza.
Nie publikuję...ale czytam.
Serdecznie.................................