Groza życia przewyższa grozę śmierci.
Schopenhauer
przypadkowe dzieci
od niessania mają krzywe usta
drżące podbródki
upychane w pajdy suchego chleba
noski przyklejone
do martwych futryn
Groza życia przewyższa grozę śmierci.
Schopenhauer
przypadkowe dzieci
od niessania mają krzywe usta
drżące podbródki
upychane w pajdy suchego chleba
noski przyklejone
do martwych futryn
może tylko zastanawia mnie czy lepiej układ wersów 2-2-2 czy 4-2...
dla mnie układ 4-2 po 'dłuższej" opowieści dobija dwójką, ale ... w gruncie rzeczy... może i ta równa forma nieco łagodzi pozwala się przyzwyczaić,,, do melodii
... czy tak czy owak dajesz mi po łbie...
Jakoś chociaż sam lubię się rozgadać, to ten oszczędny w słowa obraz, na pozornie zgranych motywach nie daje mi zasnąć...
Świetny wiersz... Pewnie wrócę jeszcze nieraz, ale niekoniecznie będę zostawiał ślad komentarzem
Schopenhauer
motto sugerowałbym jakośś oddzielić od wiersza. dla ciągłości z tytułem. W sumie cudzysłów i nazwisko mogą i brzmią jak preludium, ale hm???
no ... w sumie to już takie czepianie się dla czepiania...
Wiesz teraz patrzę w ten wiersz jak na operę w trzech aktach z uwerturą z Pana Schop...ra
to tak jakbym to 2-2-2
czytał sposobem: pierwszy wers wyższym głosem, sopran, drugi głęboki bas... i tak przez trzy akty. monotonia dwugłosu... ???
Tak jakoś wygładza ten podział 2-2-2 , ba przedłuża opowieść (nie ze wzdlędu na większą ilość nacisku na enter!!!), po prostu takie odczucie...Jakby w tym podziale trzyaktowym udało się zachować pozór przedłużenia opowieści...Krótszy pierwszy wers strof-aktów, z logicznych powodów zaśpiewany wysokim głosem, bo zawsze to łatwiejsze do wykonania, dla narządów oddechowych. I niższy głos wtedy może przedłużyć, basowo po dołach sunąc, niejako sprowadza, wbija odbiorcę w ziemię...
Nawet tak sobie myślę, że gdyby to sopran-bas było podane z liczeniem się z odbiorem jak daleko-groteską to po pierwszym (nawet) uśmiechu, bo zażenowanie pewniejsze, (boć zdrowe objawem), skutek puenty ... i tak wbija w ziemię. Bo ten "uśmiechnięty" melodią, za chwilę się pyta "a czemu się uśmiechałem??
Wiem to proste,za proste wymyślanie stosuję...
Czemu/ Bo w sumiepodział 4-2 bije mnie mocniej werszem . Po puencie mam długi szok. tu mi dajesz operę, albo smutną balladę w trzech strofach.. z uwerturą.., Dobrze idę spać, bo wracam tu ciągle, a ten tekst spać nie pozwala....
Justyno, jak cenię twoje zdanie, niekoniecznie zbliżone z moim, tak tu chyba jest komentarz w stylu (żeby coś znaleźć) i się poczepiać dla zasady. Rozumiem niewdzięczną czasem robotę... Wiesz, zawsze Cię ceniłem za wnikliwość i niezależność sądów, tak sobie myślałem czasem, że chyba w niektórych radakcjach, zasiedziali jak kwoki na zbukach redaktorzy nie przepadaliby za Tobą, za zdecydowaniem w spojrzeniu. Podpartym akademicko, ale i zdystansowanym własnym spojrzeniem. Mam wrażenie, ze teraz przeczytałem komentarz wiekowego Radaktora "pani, pan wie ... no ten tego, (podparty erudycją sprzęgniętą z.... ....dobra odpuszczam)... Kiedyś pod wierszem "INRI", słusznie zwróciłaś mi uwagę, ze powinienem cenić bardziej inteligencję czytelników (tak wiem, że chodziło o "coś innego").
Teraz podaję Twoje słowo innym rzutem bumeranga... Abstrahując od komentarza Marzeny P.S, "ceń czasem inteligencję piszącego"... Częściej, tak jak z reguły;-P
Sorry za szpilę...No ale cóż...
Jeśłi znajdziesz wady, mankamenty, bo w sumie jest to wiersz dość ryzykowny nie tyle z powodu tematyki, co z powodu (może i?) ujęcia w powyższą formę...(??).. No ale ... kurde...;-) dobrza obiecałem więc basuję;-P
============
A co do Schopcia... ;-P cóż... Akademickie rozważania czasem lecą w takie kierunki, że sam autor (poeta, filozof) rozjechałby się z .. i tunie wiadomo, czym, jak i na czym...;-P