Ludzie odrzuceni chodzą do opery,
By tam przeglądać swe pożółkłe fotografie
Potem
Ludzie odrzuceni biegną na cmentarze,
By tam łzami swymi podlewać przygrobowe drzewa
Po drodze
Ludzie odrzuceni wchodzą do kościołów,
By tam dwadzieścia wieków gadać do siebie
Na koniec, przez zachód słońca przymuszeni
Wracają do wyimaginowanych domów,
Jeden przystanek jadą zawsze w odwrotnym kierunku
Dziś na biologii uczymy się,
Jak ślimaczki wychodzą ze swych skorupek
Zrozumiałem tylko tyle,
Że skorupa ze ślimakiem
Tworzą z czyjejś woli
Całość
Ichiae Lucsav
Wiersz
·
17 lutego 2001
-
Kasiadlaczego moj komentarz jest za krotki?