urodziliśmy się ze skazą
i pomarliśmy z łez rutyny
oddając się żądzy z twarzą
żałując że się tak kończymy
niedopisani niedomknięci
poprawni zbyt by twarz porzucić
do przodu krokiem wniebowzięci
i z każdym krokiem w tył nadpsuci
graliśmy miłość co była – niema
i stapialiśmy w mnogość brzmień
niewydobrzmiała się ostatnia scena
najbardziej wymowna ze wszystkich scen
A tekst jest mocno osobisty, więc może stąd też ta trudność.
Ja mam sentyment do rymowanej poezji, trochę mi to Kaczmarskiego przypomina, ten Twój wiersz. Chociaż u Jacka najważniejsza była ekspresja - rymy w suchym tekście już trochę jednak nudzą.
Pozdrawiam,
Radek.
Zaletą tego tekstu są rymy, nie są zbyt napastliwe, nawet ładnie wybrzmiewają i na szczęście nie starają się zdominować tekstu. Jednak nad resztą trzeba jeszcze popracować. Zastanowić się, co dokładnie chce się powiedzieć. W tym tekście przede wszystkim wiele jest słów, ale one nie prowadzą w obrazy ani w emocje, czytam i wciąż widzę tylko słowa.