Dzień, jak inne

Jan Stanisław KICZOR


Dzień, jak inne

 

Trudny akt zrozumienia. Lecz nadchodzi jasność.
Znów umysł różowieje równając ze wschodem
I pnie się coraz wyżej. Zadufane miasto
Każdy szczebel narracji omija jak kłodę,

 

Rozkrusza myśl w zaułkach gdzie pracują walce,
Które asfalt wygładzą na starym przedmieściu.
Latarnie pies obwąchał, obok pan z kagańcem.
Na obroży już wiszą aktualne wieści.

 

Dzień wziął się do roboty, producent pamięci
O intymnym wyrazie przegniłego dachu.
Resztkami z kropielnicy dałem się poświęcić,
Słońce stanowczym krokiem wędruje na zachód.

 

Tramwaje, brudny kibel, rozsypany tłuczeń,
Chrapie pijak na ławce. Po mieście się włóczę.
 

Jan Stanisław KICZOR
Jan Stanisław KICZOR
Wiersz · 3 sierpnia 2011
anonim
  • Dominika Ciechanowicz
    Trochę z innej epoki jakby ta poezja. Co nie zmienia faktu, że i dziś czytelników znaleźć może, jeśli lubią retro.

    Te rymy są niegłupie. Udaje się Autorowi uniknąć banału, a to jest zacne. Bo w rymowanej poezji to mnie zwykle najbardziej razi, ze autorzy brną w sztampowe skojarzenia, które mowa sama nam nasuwa.

    · Zgłoś · 13 lat
  • ARS TO od tyłu sra
    I tu się nie zgodzę, że z innej epoki.... To po prostu ariergarda. W armiach, choćby w rzymskiej, najlepsi żołnierze zabezpieczali tyły (słynne łacińskie powiedzenie: " sprawa doszła do trzeciego szeregu"). Tak sobie myślę, że właśnie obecność Jana Stanisława to właśnie taki trzeci szereg, który po prostu pokazuje skąd wychodzi poezja przez duże "P".

    · Zgłoś · 13 lat