Dzień, jak inne (wiersz)
Jan Stanisław KICZOR
Dzień, jak inne
Trudny akt zrozumienia. Lecz nadchodzi jasność.
Znów umysł różowieje równając ze wschodem
I pnie się coraz wyżej. Zadufane miasto
Każdy szczebel narracji omija jak kłodę,
Rozkrusza myśl w zaułkach gdzie pracują walce,
Które asfalt wygładzą na starym przedmieściu.
Latarnie pies obwąchał, obok pan z kagańcem.
Na obroży już wiszą aktualne wieści.
Dzień wziął się do roboty, producent pamięci
O intymnym wyrazie przegniłego dachu.
Resztkami z kropielnicy dałem się poświęcić,
Słońce stanowczym krokiem wędruje na zachód.
Tramwaje, brudny kibel, rozsypany tłuczeń,
Chrapie pijak na ławce. Po mieście się włóczę.
dobry
4 głosy
przysłano:
3 sierpnia 2011
(historia)
przysłał
Jan Stanisław KICZOR –
3 sierpnia 2011, 09:54
autoryzował
Justyna D. Barańska –
12 sierpnia 2011, 13:11
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Te rymy są niegłupie. Udaje się Autorowi uniknąć banału, a to jest zacne. Bo w rymowanej poezji to mnie zwykle najbardziej razi, ze autorzy brną w sztampowe skojarzenia, które mowa sama nam nasuwa.