poświaty bez cieni z ręcznego młynka do kawy

Wiktor Smol

w podenerwowaniu nie zauważyłem zmiany świateł

przeszedłem na czerwonym

po drugiej stronie piotr tak na mnie koślawo patrzył

jakbym mu zerżnął najlepszą z kochanek

 

och ci wszyscy święci są troszkę jakby no nie tego

 

po chwili jakaś lafirynda stanęła przy mnie

zatrzepotała swymi grzesznymi oczętami 

zgięła się niczym scyzoryk w tali - skrzydeł nie miała

wzięła moją lewą dłoń coś kreśli palcem i się wgapia

niczym szpak w latawce

 

po czym mówi do mnie głosem birbantki po nocnej wojnie na orgazmy 

mogłeś żyć do samej setki po co wszedłeś na czerwonym

 

nie wiem nie pamiętam byłem chyba jakiś zabiegany zresztą

co to ma do rzeczy czy dasz mi się napić czegoś

rozchyla poły prześwitującego płaszcza pochyla się nade mną

czuję pierwszą kroplę i rozkosz i głos: kochanie

nie leż tak na słońcu udaru możesz dostać

 

na horyzoncie dwa ledwo widoczne punkty - okręty wpływają do portu nieba

Wiktor Smol
Wiktor Smol
Wiersz · 3 września 2011
anonim
  • Alex Reed
    Widzę pewną niekonsekwencję związaną z myślnikami i półpauzami. Dziwnie też wyglądają te przerzutnie z "wpierw" i "potem". Poza tymi drobnostkami nie mam nic do zarzucenia – naprawdę dobry tekst.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Wiktor Smol
    wskazane braki usunąłem. dziękuję.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Justyna D. Barańska
    Ha! I mnie przypadł do gustu, nawet się trochę uśmiałam, chociaż chyba nie powinnam, bo to całkiem poważne sprawy. Balansujesz między prozą a poezją, a jednak nie mam wątpliwości, że tekst ma silne koligacje z tym drugim, bo czasami, gdy autorzy wprowadzają taką ciągłą narrację, wciskają tylko enter. Tutaj wszystko jest na swoim miejscu.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Ce.
    uwielbiam takie pisanie, u Ciebie ten styl jest opanowany do totalnej perfekcyjnej rewelacji, no jestem zachwycona, wrócę tu jeszcze się porozpływać

    · Zgłoś · 13 lat
  • Wiktor Smol

    · Zgłoś · 13 lat
Usunięto 1 komentarz