Andrzej Cnotliwy ostatecznie bierze
udział w grupowym uprawianiu
bełkotu
i cieszą go pseudointelektualne
zachowania twarzy dwurazowych
naczyń połączonych
niepewną potrzebą
nieunikania przelewania
ze szklanych pytań w plastikowe
nawyki resztek szumu
informacyjnego
*
Andrzej Cnotliwy podnosi ręce jakby obniżał
poziom i opuszczał
postawę
pionową
oddaje głos jak honorowo
mocz sam nie wie
z przyzwyczajenia czy
niejasnej fizjologicznej
potrzeby identyfikacji
krwionośne naczynia układu odchodowego
biorą jak Andrzej Cnotliwy udział w
bałwochwalczej liturgii
wspólnym klepaniu się po plecach
przedwczesnym rzucaniu palenia i siebie na kolana
przedwczesnym wytrysku emocji i
modlitwie
o rymy żeńskie
o rzeczowniki nijakie
o niemęskie zachowania
*
Andrzej Cnotliwy czyta
Internet jakby czytał pesymistyczną książkę
pt.
jak dobrze
podpubliczkowo zastosować trochę linguastycznych
chwytów i rżnąć głupa (a nawet
wszystkich głupów) niezrozumiałą metaforą
po powierzchni kory mózgowej płycizny
wmawiając głębię w metafizycznym
braku logiki
poradnik gospodyń domowych poezji/próz
zatracania się w ni to parzy ni to
ziębi
*
Andrzej Cnotliwy
pisze:
widziałem próby
syntezy bez podstawowej znajomości
fizyki chemii biologi
opowieść absolutna zamknięcie świata
w słowach pozbawionych głosek
akcentu w wierze w adekwatność
znaków i dźwięków przepełnionej
intertekstualnymi nawiązaniami do znanych
filozofów
maj - wrzesień 2011
jakoś mi się z Herbertem skojarzyło, w momencie pionu i poziomu. a poziom tego wiersza wysoki. widać, żeś go dopracował
udział w grupowym uprawianiu
bełkotu" - hyhy jakby był na zlocie :P
"Andrzej Cnotliwy czyta
Internet (z dużej wielkiej
...) jakby czytał pesymistyczną książkę
pt.
jak dobrze
podpubliczkowo zastosować trochę linguastycznych
chwytów i rżnąć głupa (a nawet
wszystkich głupów) niezrozumiałą metaforą" - natomiast ten fragment (może plus kawałek o syntezie) biorę za kwintesencję tego tekstu, która tłumaczy mi nieco zabiegi z wytryskami. coraz smutniej zagląda się w ten Internet.
do pewnego momentu skojarzyła mi się z jakiegoś powodu postawa polityka (moze to przez owego Andrzeja, ah te skojarzenia)
jakkolwiek bardzo podoba mi się ten wiersz, bardzo dosadny jest, turpistyczny i prostolinijny, a zarazem taki nieśmiały, jakby był historią opowiadaną przez kogoś wtenczas dłubiącego butem dziurę w podłodze
no w tym Andrzej Cnotliwy ma dużo racji, czasami prawdę warto przemilczeć dla własnego dobra. I tu się pojawia pytanie na tle filozoficznym: czym jest dobro? co jest dla nas dobre? nie rozpisuję się już bo późno jest i zaraz znowu coś palnę
ale ja tu jeszcze wrócę :>