po tej drugiej stronie
dogoniłem przypadkiem Twój wzrok
wyścig trójwymiarowych oczekiwań
gdzieś na końcu zdania
utorowałem drogę życzeniami
zbyt wąskim spektrum
hossa na przyszłość której nie ma już na dysku
pliki i foldery ze złością pokrzyżowały prosty plan
zapaliły pochodnie – pełne pomieszczenia
zachowawczo mrugające jakby od niechcenia
niedowierzenie między łzami w oku
torowanie dłuższych chwil:
za często wyzyskiwane słowo
tłumaczenie zmęczonego artysty
zaćpanego zapiskami
od kiedy w prostych słowach
chciałem umyślnie zdradzić kłębowisko
rozsiany bezładnie świat
to tam szukam połączenia
jeden wciąż wybierany sygnał
całodobowa modlitwa
zdecydowane przeniesienie całokształtu
Dopiero później tekst się rozpędza i każe pomyśleć o nieco technicznej sprawie - gdzie zamieszczamy nasze teksty, że technologia już nawet tutaj dotarła i bez niej rzeczywiście pozostanie nam chaos (chaos w komputerze da się ogarnąć dzięki wyszukiwarce).
Jak to tak kilka razy, w różnych odstępach czasowych, przeczytałam, to nawet mi się spodobał. Uciekamy od świata, ale tylko pozornie, bo upychamy go w technologię i wychodzi na to, że mamy niesamowite parcie na ten świat. Tu jednak wchodzi poplątanie - bo przecież świat realny i świat poupychany w maszyny w żaden sposób nie są przystające.
A! Ale tytuł do bani.