o odległościach. tkanki

Joanna Krzepina

jak ogrodnicy znoszą śniegi skoro nie zapadają na sen?

 

nie opuszcza mnie boska opaczność
rozmodliłam się o słońce a nadeszła wczesień
z gawronami mglistością i przygasaniem
uprzedzającym pożogę

 

lepiej zniknij zanim

 

wymacam cię w sobie i zacznę udawanie
że to tylko budowa anatomiczna figiel
co straszy

wieczorami jakich żadne z nas nie chciało
wyśnić ani wyjawić

 

najkłopotliwsze jest uprawianie magnolii i bliskości
w zamian zasiejmy wiatr

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie 5 głosów
Joanna Krzepina
Joanna Krzepina
Wiersz · 19 września 2011
anonim
  • ARS TO od tyłu sra
    zaciszepty to też głos osobisty...;-)

    · Zgłoś · 13 lat temu
  • Justyna D. Barańska
    Bardzo przyjemny tytuł, sam tekst dość zgrabny. Tylko... kurczę, brakuje mi tu twojego klimatu, czegoś, co włazi mi do wnętrza, łapie za aortę i trzęsie sercem, a potem leci żyłami jakby z dzwonkiem i woła "o rety, rety".

    Tym razem po prostu przyjemna lektura.

    · Zgłoś · 13 lat temu