akupresura dobrym bólem uzdrawia
oczyszcza z toksyn też w głębokich rejonach
słowa słabną w skutkach
cisza bywa początkiem
krajobraz w barwach ochronnych rozległy
jak plaża poddana zabiegom natury
która wymiata i nanosi ślady obecności zaciera
i uwydatnia
wrześniowy poranek
nieco nastroszony gromadzi deszcz w chmurach
dobra pora by rozpłynąć się w nim
wyparować w zmienionej postaci
zwilżyć pęknięcia w rozpadlinach
między dwoma zakrętami
rozrzucone ziarno spróbuje napęcznieć
i rozpocznie się oczekiwanie
na wzloty bo w upadkach nie jesteśmy sobą
za bardzo oddzielni za bardzo nie tamci
uczymy się przeżuwać błędy
nie mieląc językiem
brzoza otrząsa się z liści
przez ramię spoglądam na ciebie
"w upadkach nie jesteśmy sobą" - może właśnie wtedy wychodzi prawda o człowieku? Kiedy wszystko układa się pomyślnie, brakuje trosk (takich poważniejszych), trudno dotrzeć do czyjejś głębi. To jest tak, jak wiele rzeczy ocenia się z perspektywy czasu, po zakończeniu, może człowieka też poznajemy po tym, jak mierzy się z problemami? Bo to chyba niedobrze, gdy ktoś upadając, stara się pociągnąć za sobą innych. Wręcz okrutne.
I zastanawiam się czy milczenie to początek, czy raczej koniec. Powinno być tym pierwszym, bo dobrze umieć ze sobą milczeć, ale zwykle nie wróży nic dobrego.
Dobre i mądre milczenie to wyższa szkoła jazdy dwojga kochajacych prawdziwie.
W innym wypadku to raczej smutny koniec.