Literatura

Poświaty i cienie. Epilog (wiersz)

Wiktor Smol

 

(Dobrze, że jesteś - więc bądź

i nie spiesz się.).

 

 

zamieniasz się w słuch ja liściem się staję

którym wiatr pogrywa w różnych rejonach

 

na stoku gdzie został tylko cmentarz stary

czas osiadł na świeżej mogile legenda

 

o młynie który nagle spłonął latem tam

gdzie rzeka złorzeczy w złamaniu koryta

 

liść przemienia się w łódkę i płynie w górę

twojego policzka

 

(podążamy za czarodziejem

podpalającym latarnie na ostrowie tumskim

 

magiczne ognie tej jesieni)


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 1 pazdziernika 2011, 05:59
- a powiem ci, że jeśli za kimś, to lepiej brzmi podążać, bo zdążać to się bardziej do miejsca i czasu odnosi, zdążać dokądś i zdążać na czas

Trochę podebrałeś fuchę temu czarodziejowi, w niektórych momentach zdaje mi się jakbyś czarował czytelnika, szczególnie od tego liścia przemieniającego się w łódkę - robi wrażenie, gdy się myśl uczepi pierwsze wersu. Wrażenie psuje mi metafora wiatraka, słabo wypada w porównaniu do tych czarodziejskich fragmentów - uważam, że bez tej drugiej strofoidy wiersz jest o wiele lepszy.
Wiktor Smol
Wiktor Smol 2 pazdziernika 2011, 06:55
a wiesz, rozebrałem ten młyn i posprzątałem teren wokół niego. Czarodziejowi niekiedy trzeba dopomóc, aby 'coś' dopełnić lub nie dać się pominąć.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 2 pazdziernika 2011, 12:19
No, ładnie ten porządek wyszedł - jest czysto i ta magiczność nie jest już skażona rozproszeniem :)
estel
estel 2 pazdziernika 2011, 12:23
Nadszedł czas jesiennych wierszy, a ja czekam, aż mnie któryś zaskoczy. Ty nie zaskakujesz, ale piszesz ładnie o tej nostalgii, idąc przez Ostrów nawet całkiem można poczuć ten klimat.
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 2 pazdziernika 2011, 12:26
Ja sobie właśnie uświadomiłam, że nigdy nie byłam we Wrocławiu jesienią, każdą inną porą roku, owszem, ale jesienią... nie. Trzeba sprawdzić te liście i latanie.
Wiktor Smol
Wiktor Smol 2 pazdziernika 2011, 19:55
Justyno. Warto tutaj wpaść jesienią, tym bardziej, że tyle się dzieje

Estel - dziękuję.
Kolaboracja 3 pazdziernika 2011, 10:33
"Gęstwa złotych liści otacza dom generała. Przenieśli się na południe. - Czerwoną drogą dochodzi się do pustej gospody. Zamek jest do sprzedania; wyrwano żaluzje. - Ksiądz zabrał pewno klucz od kościoła. Nikt tam nie mieszka w domkach dozorców dokoła parku. - Ogrodzenia są tak wysokie, że widać tylko szeleszczące czuby drzew. Nic tam zresztą nie ma do zobaczenia.

Łąki podchodzą ku wioskom bez kogutów, bez kuźni. Śluza jest podniesiona. O Kalwarie i wyspy pustkowia, wyspy i kamienie młyńskie!"

Artur Rimbaud, Dzieciństwo II (fragment), tłum. A. Międzyrzecki
Kolaboracja 3 pazdziernika 2011, 10:36
Miało być: "O Kalwarie i WIATRAKI pustkowia..."
Za pomyłkę przepraszam.
Wiktor Smol
Wiktor Smol 3 pazdziernika 2011, 10:43
Kolaboracjo, ale nick ;)
dzięki.
przysłano: 27 września 2011 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca